W Łazienkach żył raz pewien paw, który miał najpiękniejsze
pióra w całym mieście. Szczególnie w lato, kiedy słońce było wysoko na niebie,
mieniły się one żółcią, błękitem i zielenią, zachwycając wszystkich
przechodniów. Wiele osób starało się podejść, chcąc ukradkowo dotknąć jego lśniące
odzienie, lecz paw był czujny i zawsze trzymał się z dala. Wśród zwierząt
jednak był nieco odważniejszy. Uwielbiał
chwalić się swoim wyglądem. – Czy
widziałeś iloma kolorami mienią się moje pióra na słońcu? – pytał, mijając żabę. – Czy nie chciałbyś, by twoje pióra były
równie wspaniałe jak moje? – pytał, mijając szarego gołębia. – Wydaje mi się, że moje pióra zdecydowanie
są najdłuższe w tym parku – rzekł raz do innego pawia, który przechadzał się po
trawie smutny i przygnębiony – Jeżeli chcesz, możemy sprawdzić, porównując
twoje pióra i moje. A za każdym razem, kiedy się chwalił, jedno pióro znikało
mu z ogona, spalało się w czarny popiół i opadało na ziemię. Paw oczywiście
tego nie zauważał – był tak pochłonięty swoim wyglądem, że takie szczegóły
umykały jego uwadze.
Piór jednak powoli robiło się coraz mniej, aż zostało tylko
jedno. Paw przechadzał się właśnie brzegiem jeziora i miał już krzyknąć do
kaczki, że nigdzie nie znajdzie piór bardziej miękkich i puszystych, gdy ujrzał
swoje odbicie w wodzie. Na początku pomyślał, że jakiś inny paw stoi za nim i
szybko się odwrócił, gotowy, by szydzić z jego śmiesznego wyglądu. Szybko
jednak zauważył, że to z siebie samego powinien szydzić. Usiadł na brzegu
jeziora i zaczął gorzko płakać. Płakał tak długo, aż zasnął, a obudził się
dopiero nad ranem.
Jeszcze raz spojrzał w wodę, by upewnić się, czy nie był to
jedynie zły sen. Potem odszedł i godzinami spacerował sam po trawie. Nigdy
wcześniej nie zauważył, jaki jest samotny – jedyne, o czym mógł rozmawiać z
innymi pawiami i zwierzętami, były jego pióra, a teraz ich nie miał. Zobaczył
wiewiórkę, która rozgryzała pod drzewem łupinę orzecha. – Powiedz mi, wiewiórko – rzekł do niej – czy
nie mam najbardziej kolorowego i puszystego pióra, jakie świat widział? W tej
chwili ostatnie jego pióro zamieniło się w popiół i opadło na ziemię, zanim
wiewiórka zdążyła się obrócić. Gdy to zrobiła, naturalnie pomyślała, że paw
mówi ironicznie. – O, tak – odparła. – Nigdzie nie widziałam piór równie pięknych.
Paw zdziwił się bardzo. Albo woda kłamie, albo pióra jakimś cudem odrosły!
Poszedł dalej dumny i szczęśliwy. Lecz przemyślał już wcześniej swoje
zachowanie i postanowił, że nie będzie się już chwalił – będzie starał się być
miły i zdobyć trochę przyjaciół.
Paw całkowicie się zmienił. Był tak miły i uprzejmy, że mimo
braku piór wiele pawic pragnęło mieć go za męża. Kiedy wreszcie się zakochał
urządzony był huczny ślub, a krótko potem para założyła szczęśliwą rodzinę. A w
każdym miejscu, gdzie spadł niegdyś popiół z jego piór, wyrosły teraz piękne
kwiaty – żółte, zielone i błękitne – i podziwiane były przez wszystkich, którzy
je mijali.