Pewna kaczka postanowiła znaleźć idealne jezioro. Już dłużej
w swoim jeziorze nie mogła wytrzymać, gdyż z ziemi wyrastało za dużo glonów
które oplątywały uporczywie jej nogi, kiedy pływała. Zostawiła więc rodzinę i
przyjaciół i wyruszyła w podróż. Żadne z jezior jednak, które napotkała po
drodze, nie spełniało jej oczekiwań. Nad jednym drzewa zasłaniały całkowicie
słońce, w drugim pływały niemiłe kaczki, obok jeszcze jednego chodziło za dużo
ludzi, którzy okropnie śmiecili, rozrzucając wszędzie resztki chleba pełnymi
garściami. Były jeziora z mętną wodą, wodą zbyt czystą oraz wodą, która
śmierdziała jak ścieki. Kaczka straciła wreszcie cierpliwość. Postanowiła
wyżalić się robakowi, który właśnie przechadzał się po ścieżce. – Chciałabym
znaleźć idealne jezioro – powiedziała mu. – Ale napotykam same jeziora, które w
ogóle nie nadają się do mieszkania. Chyba powoli tracę nadzieję. Nie pozostało
mi już nic, tylko się utopić. – Nie rób tego! – rzekł robak. – Ja znam idealne
jezioro, mogę Cię tam zaprowadzić!
Szli więc przez wiele dni i wiele nocy. Potem szli przez
wiele tygodni, a jeszcze potem przez wiele miesięcy, a jeziora ani śladu.
Wreszcie kaczka, śmiertelnie zmęczona, położyła się na drodze i umarła.
Morał tej bajki mógłby być taki, że nie można dążyć do ideału,
że ideał nie istnieje, trzeba z radością zaakceptować to, co się ma. Niestety
idealne jezioro było tuż za rogiem a kaczka, żyjąc chwilę jeszcze dłużej,
mogłaby je zobaczyć. Zamiast tego urządzono jej nad idealnym jeziorem idealny
pogrzeb i nie żyła długo i szczęśliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz